Świadectwa /

Świadectwo z przygotowywania dzieci do Pierwszej Komunii świętej /

Powrót
Wystawione: 10-10-2016
Wystawione przez: Alicja
Wydarzenie: Spotkanie edukacyjne

Świadectwo z przygotowywania dzieci do Pierwszej Komunii świętej

Świadectwo z przygotowywania dzieci do Pierwszej Komunii świętej – Chciałam podzielić się z wami moją radością z posługi przygotowywania dzieci do przyjęcia sakramentu pokuty i komunii świętej. Przygotowanie to odbywa się na dwóch poziomach: szkoły i parafii. Nie wyobrażam sobie przygotowania dzieci do tych ważnych wydarzeń spotykając się z nimi tylko w szkole, na lekcjach religii, dwa razy w tygodniu. Jeżeli sakrament jest łaską, którą otrzymujemy w kościele to chyba nie ma wątpliwości, że musimy spotykać się w kościele. Jeżeli nawet ktoś ma co do tego wątpliwości, to właśnie po to się spotykamy by wszyscy to zrozumieli i odświeżyli sobie wiedzę o wszystkich znakach, gestach, słowach z jakimi spotykamy się uczestnicząc we Mszy świętej. Spotykam się z dziećmi dwa razy w miesiącu, w soboty. Proszę rodziców, jeżeli tylko mogą by i oni zostawali z nami i słuchali tego o czym mówimy. Muszę przyznać, że obecność rodziców jest dla mnie trochę stresująca ale wiem, że jest to naprawdę potrzebne. Szczególnie na początku, jest mi ciężko, gdy widzę te naburmuszone buzie, czasem uśmieszki czy znudzenie. Ale czas mija i coraz częściej wszyscy uśmiechamy się, zawiązuje się prawdziwa wspólnota. Celem tych spotkań jest uświadomienie dzieciom jak wielkim cudem jest Eucharystia i rozkochanie ich we Mszy świętej. Staram się ukazać miłosiernego Ojca, który nas bardzo kocha i doprowadzić, by dzieci nie bały się pierwszej spowiedzi świętej. Dzieci są bezpośrednie i szczere, ostatnio jeden chłopiec spytał mnie: „a to wszystko co pani mówi, to prawda”?! Inny znowu podsumował: „pani Iwonka to wie bo jej mąż jest księdzem”! – oczywiście nie mój mąż tylko mój syn. Spotkania z dziećmi, czekającymi na I komunię świętą są dla mnie wielką radością. Co roku mam nadzieję, że to przygotowanie trwające od września do maja wniesie coś w życie tych rodzin. Sygnały, jakie otrzymuję od niektórych rodziców są potwierdzeniem, że to zadanie warte wysiłku. Na pytanie, czy lubię swoją pracę odpowiadam zawsze: „kocham to, co robię”, zaznaczając, że nawet nie traktuję tego jak pracę. I tak właśnie myślę, to co robię, traktuję jak misję. Sama kocham i chcę, by inni też kochali. Alicja
loading