Świadectwa /

Moc Różańca Świętego /

Powrót
Wystawione: 24-10-2016
Wystawione przez: Jurek
Wydarzenie: Inne

Moc Różańca Świętego

Wychowałem się w rodzinie katolickiej moi rodzice byli wierzącymi praktykującymi i tego mnie uczyli chodziłem razem z nimi do kościoła aż do czasu kiedy to uznałem że mogę i chcę chodzić sam a raczej z kolegami z podwórka.Tylko że nasze drogi zamiast do kościoła prowadziły do parku bo ten był blisko kościoła i zawsze można było spytać tych co byli w kościele o czym była Ewangelia tak na wszelki wypadek gdyby rodzicom przyszło do głowy nas pytać.Miałem wtedy 11 lat wtedy też zacząłem moje pierwsze kontakty papierosami i tak oddalałem się od Pana Boga który stawał mi się obcy niepotrzebny a z czasem nawet wrogi bo jakże to za wile wymagał.W wieku 14 lat wybrałem się niby na pasterkę oczywiście to był pretekst do wyrwania się z domu o tak póżnej porze i wtedy pierwszy raz sięgnąłem po kieliszek.Potem było już tylko gorzej bójki kradzieże paserstwo i nagle z trzema wyrokami znalazłem się za kratkami.Jak trwoga to do Boga byłonas w celi 8 osób na początku z jednym ze współosadzonych przemyciliśmy do celi książeczkę z modlitwami do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy we dwóch na zmianę korzystaliśmy z niej a musze dodać że był to rok 1979 wiara w Boga i jakiekolwiek jej praktykowanie w więzieniu było wtedy zakazane z urzędu.Muszę przyznać że trafiłem pod dobrą celę raz że byłem tam uważany za przywódce to i również nasza perswazją pomogła nam zjednać pozostałych i przekonać ich do wsplnej modlitwy wieczornej co w węzieniu jest rzadkością.Padło na różaniec ale nikt z nas nie znał tajemnic wiedzieliśmy tylko że trzeba 5 Ojcze nasz..i 50 Zdrowaś Maryjo..5 Chwała Ojcu.. i tak się modliliśmy się to nie podobało się strażnikom więziennym często wyciągali nas pojedynczo z celi i na dyżurce za pomocą pięści próbowano nam to wybić z głowy kiedy to nie przyniosło skutku pewnego razu już po apelu wieczornym wpadli do nas uzbrojeni w pałki tarcze w hełmach na głowach ale i to też nic nie dało trwaliśmy przy swoim dalej wspólnie się modląc i tu modlitwa przyniosła pierwsze owoce częśc z nas wyszła po sprawach do domu a ci którzy zostali trafili do w miarę Zakładów Karnych to znaczy o lżejszym rygorze.Ja trafiłem do Gdańska i o to właśnie prosiłem bo niedaleko mojej miejscowości i z tamtąd wychodzi,lo się do pracy na zewnątrz wprawdzie pod strażą ale zawsze widziało się wolność życie poza murami.Będąc w Z.K w Gdańsku dalej odmawiałem Różaniec w czasie Wielkiego Postu nie jadłem mięsa moje racje oddawałem innym.I tam przez ręce Maryji dane mi było poznać wielką Bożą moc otóż był tam zastępca Naczelnika który miał słabość do proszących rodziców zwłaszcza Matek kiedy zbliżała mi polowa kary poprosiłem rodziców żeby się do niego udali i poprosili go pomoc w przedterminowym zwolnieniu mnie czyli o warunkowym zwolnieniu.Oczywiście zgodzili się i poszli ale że jego akurat nie było skierowano ich do jego przelożonego czyli Naczelnika a ten znany był z twardej ręki karał bardziej niż było trzeba i znany był z tego że nikomu nie pomógł jeżelijuż to zaszkodził.I co się stało ten zaskoczony tym że któryś z więżniów przysłał do niego rodziców tak się wziął do roboty że dostałem przepustkę a tow tamtych czasach było naprawdę rzadkością na to trzeba było sobie zapracować donosząc na współwiężniów albo mieć jakiś mocny fach w rękach na przykład mechanik samochodowy i naprawiać strażnikom ich prywatne samochody.Ja nie donosiłem ani takiego fachu nie miałem a mimo to przepustkę dostałem.Niestety nie dane mi bylo z niej skorzystać ponieważ miałem wyznaczoną datę 13 grudnia 1981 roku data wprowadzenia Stanu Wojennego.Ale i tak wystąpiono mi o warunkowe przedterminowe zwolnienie z urzędu Pan Naczelnik o to zadbał.Musze nadmienić że nikt nie wierzył w to że warunkowe dostanę raz za dużo miałem do końca kary nikomu nie darowano 3 lat a tyle mi jeszcze zostalo tu nie pomagał ani dobry fach ani najlepsza współpraca z administracją więzienną.Maryja Matka była ze mną dostałem ku zaskoczeniu wszystkich nawet samego Naczelnika bo chociaż sam dużo w tej sprawie zrobił to zdawał sobie sprawę z tego że za dużo mi zostało no i jeszcze ten nieszczęsny stan wojenny.Przed Sądem penitencjarnym stanęło wówczas 23 osoby z miejszymi wyrokami bardziej zasłóżeni i nikt nie dostał tylko ja poprostu CUD.Muszę tu wspomięć jeszcze o jednym o ochronie Różanca przed złem otóż odsiadywał tam kare pewien mężczyzna który zajmował się wróżeniem z kart mówiono że jego wróżby się sprawdzały ja wtedy jako że przedtem żyłem daleko od Boga nie miałem pojęcia że wróżenie i korzystanie z usług wróżbitów to grzech chciałem skorzystać z jego umiejętności i poprosiłem go żeby postawił karty on mimo że mnie lubił na moją prośbę wpadł we wściekłość zaczął krzyczećże mam odejść dac mu spokój bo strasznie rozbolała głowa zrobił się cały czerwony na twarzy coś niesamowitego nigdy go takim wcześniej nie widziałem.Teraz od roku mieszkam w Niemczech język niemiecki znam bardzo słabo i związku z tym nie mogłem znależć nigdzie pracy a przez to nie ma mowy o kursie języka bo brak mi pieniędzy modliłem się różnymi modlitwami prosząc o pomoc w znalezieniu pracy i w końcu zacząłem odmawiać Nowennę Pompejańską i trakcie części dziękczynnej dostałem tą pracę pracuje tam 2 miesiące chwaliłem sobie i pracę i pracodawców ale dzisiaj stało się coś dziwnego poinformowano mnie że mój niemiecki jest nie wystarczjący i chyba się pożegnamy jestem załamany w ten sposób pomagałem Żonie i odkąd zacząłem pracować moja szwagierka przestała mną pomiatać.Nie wiem może to początek planu Bożego bo za 7 dni kończe drugą Nowenne Pompejańską w której prosze o powrót do Polski nie chcę tu być bo mimo że chodzę do kościoła to nie czuje się tu dobrze na Mszy Św. mam świadomość tego ile się tu dzieje niedobrego na Mszy jak Ciało Pana Jezusa jest znieważane ludzie nie chodzą do spowiedzi raz na jakiś czas przychodzą do kościola i jakoby nigdy nic idą do komunii tragedia.Najgorsze że jestem sam w tym pragnieniu moja Żona nie chce o tym słyszeć sama też bierze przykład z siostry i do kościoła nie chce chodzić przez to i dzieci nie chodzą syn jest do przyjęcia córka do bierzmowania nie daje sobie z tym rady.W Polsce z kolei nie mam dokąd wracać i tak jak wtedy przed laty w więzieniu tak teraz znowu proszę o Cud, pozdrawiam Jurek
loading